Prawdziwe auta dla dzieci

Czym zaskoczyć swojego kilkulatka w jego urodziny? Mali chłopcy najczęściej mają już sprecyzowane swoje marzenia. Jedni chcą być strażakami, inni kosmonautami, czy policjantami. Mój trzyletni syn wciąż się waha: zostać mechanikiem czy kierowcą rajdowym? Jedno jest pewne, obydwa zawody posiadają wspólny mianownik: samochód.

Dla fanatyków samochodowych pojazd na akumulator

pojazdy akumulatorowe dla dzieciPoszukując czegoś na trzecie urodziny mojego synka, skupiłam się na tematyce samochodowej. Jednym z pierwszych słów mojego synka było „brrruuum” i tak już pozostało. Ma absolutnego bzika na punkcie samochodów, w wieku dwóch lat znał już większość marek aut jeżdżących po naszych drogach. Wychodząc na dwór jego ulubionym zajęciem było spacerowanie wzdłuż parkingu, wypełnionego po brzegi samochodami i szukanie auta, którego jeszcze nie zna. Niestety rzadko udawało się nam znaleźć nieznaną jeszcze markę. Ponieważ kolekcja zabawkowych aut, jaką syn posiada jest imponująca, postanowiłam pójść o krok dalej. Moją uwagę zwróciły pojazdy akumulatorowe dla dzieci. Synek od zawsze prosi, żeby posadzić go na kolanach w aucie i pozwolić poudawać, że kieruje. Mając własne prawdziwe auto, którym będzie mógł samodzielnie jeździć po podwórku, będzie wniebowzięty. Nie pomyliłam się. Radości była co nie miara. Pojazdy akumulatorowe dla dzieci to ogromna frajda dla chłopców marzących o kierowaniu samochodem. Przyznam, że widziałam również modele dla dziewczynek, w pięknych różowych kolorach. Samochód ten wygląda jak najprawdziwsze „dorosłe” auto, wyposażone w biegi, hamulec, pasy bezpieczeństwa, klakson, a nawet radio z możliwością podłączenia nośnika z własną muzyką. Światła, zapalające się wraz z odpaleniem silnika, również zrobiły na moim małym kierowcy ogromne wrażenie.

Od tego czasu nowe auto w rodzinie jest ulubioną zabawką mojego syna. Gdy tylko ma możliwość, szaleje nim na dworze. Natomiast kiedy pogoda zmusza nas do pozostania w domu, nic straconego. Mój mały kierowca z wielkim zapałem czyści, poleruje i wyciera swoje auto, zużywając przy tym zapas mokrych chusteczek. Jednak widząc jego radość wiem, że prezent posłuży jeszcze dobrych kilka lat. Aż strach pomyśleć, co będzie, jak kiedyś z niego wyrośnie.